Któż tu zaciemnić chce zamiar słowami nierozumnymi? 38:3. Przepasz no biodra jak mocarz! Będę cię pytał - pouczysz Mnie. 38:4. Gdzieś był, gdy zakładałem ziemię? Powiedz, jeżeli znasz mądrość. 38:5. Kto wybadał jej przestworza?
Księga Hioba – rozważania Hiob był niezwykle szczęśliwym człowiekiem, który posiadał wszystko: dom, szczęśliwą rodzinę, bogactwo. Nigdy jednak nie zapominał o Bogu i starał się nie grzeszyć. Postępował zgodnie z bożymi przykazaniami. Kiedy Bóg odebrał mu wszystko, ten niezwykle cierpiał. Czuł się samotny, ale mimo to nie odwrócił się od Stwórcy, nadal był mu posłuszny. Hiob został wystawiony na próbę i przeszedł ją wzorowo. Jego postawa budzi w nas ogromny podziw. W dzisiejszych czasach, większość ludzi w przypadku cierpienia odwraca się od Boga. Są jednak też tacy, których cierpienie umacnia w wierze. Cierpienie w mitach: król Midas, Syzyf, Dedal po stracie Ikara, Prometeusz.
Biografia i życiorys Hioba Postać biblijna, pojawiający się w Starym Testamencie. Bohater Księgi Hioba. Przekaz biblijny „Nie ma na ziemi nikogo takiego jak on — mąż to nienaganny i prostolinijny, bojący się Boga i stroniący od zła” – tak, według Biblii, powiedział o nim Bóg. Cytat ten świadczy o bogobojności oraz oddaniu Hioba, który wtedy (prawdopodobnie
MĄDROŚĆ I HIOB, CZYLI BÓG OSKARŻONY Bardzo wcześnie, gdzieś w X w., lub co najwyżej IX w., powstała już na piśmie pierwsza hebrajska prozaiczna opowieść o wielce pobożnym Hiobie, który miał mieszkać w ziemi Uz, a zatem w Edomie (kraina na południowy wschód od Morza Martwego), co pozwala nam przypuszczać, że nie był Hebrajczykiem. Owa pierwotna historia była prosta i łatwo zrozumiała. Jahwe pozwala Szatanowi (a nie jest to jeszcze „nasz” Szatan, lecz raczej ktoś pełniący rolę błazna na królewskim dworze Boga) poddać Hioba straszliwej próbie: traci on wszystkie swoje dzieci i cały majątek, a wreszcie sam zostaje obsypany „złośliwym wrzodem od stopy aż do ciemienia”. Hiob zdaje jednak zwycięsko ten okrutny egzamin i wszystko kończy się dobrze. Bóg przywraca mu zdrowie, pomnaża jego majątek i daje mu znowu siedmiu synów i trzy córki, a także pozwala, by dożył w pomyślności lat stu czterdziestu i oglądał jeszcze swoje wnuki i prawnuki aż do czwartego pokolenia. Taką oto budującą opowieść znalazł gdzieś autor biblijnej Księgi Hioba. Nie spodobała mu się, bo rozumiał doskonale, że nie przemówi ona do nikogo, kto sam cierpi i nie widzi ani sensu, ani końca swego cierpienia. Dostrzegł jednak w tej starej historii wspaniałe możliwości i postanowił ją wykorzystać, by powiedzieć coś zupełnie nowego. Rozbił ją zatem na dwie części tworząc z nich prozaiczny Prolog i Epilog do swego poetyckiego dzieła. Wprowadził tam także przyjaciół Hioba, którzy mu byli potrzebni jako uczestnicy rozmowy. Swojemu poematowi nadał bowiem formę dialogu. Chory i opuszczony przez wszystkich Hiob opłakuje swój los siedząc w popiele. I wtedy przybywają, aby go pocieszyć, Elifaz z Temanu, Bildad z Szuach i Sofar z Naama. Autor nie próbuje rozwiązać problemu zła i cierpienia, przedstawia raczej postawę, jaką człowiek może wobec nich przyjąć. Wie dobrze, że dla tego, kto prawdziwie cierpi, najrozsądniejsze nawet słowa nie są żadną pociechą i że wiele więcej znaczy dla niego po prostu życzliwa obecność. Lepiej byłoby, gdyby pamiętali o tym również przyjaciele Hioba. Oni jednak, gdy tylko Hiob przemówi, zaraz sami zabiorą głos, by mu tłumaczyć, że niesłusznie się buntuje. Jeśli cierpi, to dlatego że zgrzeszył, powinien zatem czym prędzej powrócić do Boga. Słowa te napisano wiele wieków temu, a przecież rozumowanie przyjaciół Hioba nie jest nam bynajmniej obce. Iluż ludzi wierzących widzi dziś jeszcze w każdym cierpieniu czy chorobie karę Bożą, ilu zaś niewierzących doszło do wniosku, że Bóg nie istnieje, gdyż postawieni wobec dylematu Hioba, woleli wybrać samotność i pustkę raczej niż Boga, w którym zobaczyli okrutnika. Hiob przyznaje, że nikt nie jest sprawiedliwy przed Bogiem, lecz nie wie, czym mógłby wobec Niego zawinić. Chce mówić z Bogiem, choć nie ma żadnych złudzeń, że może spór z nim wygrać. Hiob jest w gruncie rzeczy przekonany, że wszelki dialog z Bogiem jest niemożliwy. Jego potęga wszystko usprawiedliwia i nie można pozwać Boga do sądu. A mimo to Hiob w poczuciu swojej niewinności ośmiela się nawet oskarżać Boga. Bóg go nie tylko pokrzywdził i zamknął w swoich szańcach czy sieciach, lecz także otoczył milczeniem pustyni i ciemności. Aktualność tej skargi Hioba jest zadziwiająca. Iluż z nas mogłoby ją uczynić własną! Jest to dramat wiary i próba wiary. Pamiętajmy jednak, że wiara to nie tylko intelektualne przyjęcie istnienia Boga (dla Hioba i jemu współczesnych było to poza dyskusją), lecz przede wszystkim zawierzenie Mu i oddanie. W takiej sytuacji, w jakiej znalazł się Hiob, chodzi właśnie o zawierzenie, zawierzenie pełne i bez reszty, mimo że wszystko wskazuje na bezsens takiej postawy. Bóg, Ten Święty, Miłosierny, Łaskawy i Sprawiedliwy, zdaje się po prostu znajdować jakąś niezrozumiałą przyjemność w znęcaniu się nad człowiekiem niewinnym. Hiob aż do końca jest bowiem niezłomnie przekonany o własnej niewinności. A zatem dlaczego Bóg doszukuje się w nim grzechu? Cierpiący obarcza teraz Boga odpowiedzialnością już nie tylko za nieszczęście, jakie go dotknęło, lecz również za owo tajemnicze zło, które ma to nieszczęście usprawiedliwić. I w taki sposób dochodzi niepostrzeżenie do przerażającego wniosku: to Bóg jest winny wszystkiemu! Aż na końcu swej ostatniej wielkiej, oskarżycielskiej mowy rzuca Panu wyzwanie: Oto moje ostatnie słowo, niech Wszechmogący odpowie! A Bóg wezwanie to podejmuje. Podejmuje je wtedy, gdy można już było uznać, że w ogóle nie słyszy i nie słucha słów Hioba, że los człowieka wcale Go nie obchodzi, że odszedł gdzieś w sobie tylko znajomą nieskończoność albo że Go po prostu nie ma. I odpowiedział Hiobowi Pan z wichrowej burzy, i rzekł: Któż to zaciemnia mój zamiar słowami, którym brak jest wiedzy? Przepasz jak mąż biodra swoje, zapytam ciebie, a ty mów, niech wiem. Odpowiedź jest niezwykła i nieoczekiwana. Jest nią przede wszystkim samo spotkanie z Panem. Pozwoli ono Hiobowi doświadczyć w sposób całkiem nowy obecności Boga, potwierdzając zarazem Jego miłość. Odpowiedź ta nie przynosi jednak żadnych wyjaśnień, żadnych uspokajających rozwiązań. Chciałoby się nieomal rzec: wręcz przeciwnie. Teraz bowiem to Bóg przystępuje do ataku na Hioba, przypierając go do muru Prawdy. Zewnętrznie nic się nie zmieniło. Siedzi nadal w prochu i popiele. Spotkanie to jednak otworzyło mu oczy. Ujrzał swoje prawdziwe miejsce w świecie i w planie Bożym. Trzeba chcieć słyszeć. Hiob chciał i dlatego usłyszał. Usłyszawszy zaś zrozumiał, iż jedyną odpowiedzią, jaką może dać Bogu, jest milczenie – milczenie pełne zgody na tajemnicę wolności Najwyższego. Hiob dojrzał wreszcie w sobie coś, czego wcześniej nigdy nie widział, a mianowicie grzech, który kryje się w niezbitym przekonaniu o własnej słuszności, a zatem i o prawie do sądzenia innych – nawet Boga. W sercu Hioba obudził się on dopiero pod ciosami rozlicznych nieszczęść, lecz czaił się w nim i wcześniej, na wpół uśpiony w owych czasach, kiedy to jeszcze wierność Hioba zdawała się utożsamiać bez reszty z jego pomyślnością. Dla niego samego jest to zresztą grzech całkiem nowy, lecz zarazem bardziej radykalny od wszystkich, jakie mógł popełniać poprzednio. Polega on bowiem na przywłaszczeniu sobie miejsca Boga w kierowaniu wszechświatem. Jest to tak, jakby ktoś chciał powiedzieć: Gdybym ja był Bogiem, urządziłbym wszystko lepiej, i sprawiedliwiej! Rzecz w tym, że nieraz nie dostrzegamy całego absurdu tego stawiania się na równi z Bogiem, a nawet wyżej od Niego. Nie mamy wątpliwości, że możemy osądzać Jego postępowanie, gdyż sami najlepiej wiemy, co jest słuszne. Jest to szczególnie groźny grzech człowieka prawdziwie sprawiedliwego, który własną sprawiedliwość uznaje za miarę wszechświata. W naszych zaś czasach grzech ów właśnie prowadzi często już nie tylko do Hiobowego buntu, lecz wręcz do ogłoszenia śmierci Boga. Mechanizm jest zawsze podobny, bo cierpienie samo w sobie jest złem i należy z nim walczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Ale kiedy walka staje się beznadziejna, wtedy zjawiają się zazwyczaj przyjaciele Hioba, a nieraz także my sami wobec siebie przyjmujemy ich rolę. Próbując rozpaczliwie ocalić to, co błędnie uważamy za naszą wiarę, staramy się – jak oni, wytłumaczyć i usprawiedliwić Boga. Najczęściej są to argumenty najstarsze i najprostsze: cierpienie jest karą, a w najlepszym razie próbą i zbawiennym środkiem wychowawczym. To ostatnie jest przynajmniej częściowo prawdą, lecz z rzadka tylko takie rozumowanie przemówi do człowieka cierpiącego. Sięgamy zatem wyżej i przypominamy mu z kolei – albo przypominamy samym sobie – chrześcijańską teologię cierpienia: słowa Jezusa zapraszającego swoich uczniów na drogę Krzyża, słowa św. Pawła, który tym krzyżem się chlubi i znajduje upodobanie w swoich słabościach – w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach i uciskach – aby zamieszkała w nim moc Chrystusa, czy św. Piotra, który wzywa nas do tym większej radości, im pełniej uczestniczymy w cierpieniach Chrystusowych. Ale i te słowa nie zawsze zdołają się przebić przez mur rzeczywistego cierpienia. A tymczasem – podobnie jak dla Hioba – jedyną odpowiedzią jest tylko bezpośrednie spotkanie z Bogiem żywym, spotkanie, które powinno być łatwiejsze, odkąd Bóg stał się Człowiekiem i umarł na Krzyżu. Musimy jednak najpierw – jak Hiob – uparcie przedzierać się do Niego przez własną niemoc, niewiedzę i beznadziejność, by wreszcie nauczyć się – jak Hiob – czym jest naprawdę wiara, przekonać się, że w naszej samotności nigdy nie byliśmy sami i w pokornym milczeniu otworzyć się ostatecznie, w prochu i popiele na Niepojętą Obecność. A wtedy odnajdą swój sens słowa, które tak długo wydawały się nam tylko pustym dźwiękiem. Wtedy na koniec odkryjemy, że w cierpieniu nie o cierpienie chodzi, lecz o miłość, która mówi Bogu „tak” nawet w najgłębszej ciemności. Wtedy nie rozumiejąc wszystko zrozumiemy i potrafimy może powtórzyć za św. Tomaszem More: Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby się wydawać nam najgorsze, jest dla nas najlepsze. Prof. dr hab. Anna Świderkówna Tekst autoryzowany na podstawie artykułów: „Hiob i tajemnica cierpienia” – Życie Duchowe nr 4 (2) 1995 oraz „Mądrość i Hiob czyli Bóg oskarżony” w „Rozmowy o Biblii”.
Natomiast z Księgi Hioba, jasno i czytelnie dowiadujemy się o emocjach postaci biblijnej. Zdesperowany Hiob lamentuje nad swoim losem, cierpieniem, brakiem nadziei. Jest postacią subiektywną. Ważny jest również fakt, że podczas próby wiary Abrahama nie widać śladu ingerencji szatana. Właśnie on zabrał Hiobowi to, co najlepsze.
W krainie Us żył Hiob – mężczyzna niezwykle sprawiedliwy, prawy, bogobojny i wystrzegający się zła. Posiadał ogromny majątek, miał siedmiu synów i trzy córki, i uznawany był za najwybitniejszego człowieka spośród wszystkich ludzi Wschodu. Pewnego dnia przez obliczem Boga stanął szatan. Stwórca spytał go, czy zwrócił uwagę na Hioba, najwierniejszego z Jego sług. Szatan odparł, że Hiob nie czci Boga za darmo, ponieważ Ten otoczył go dobrobytem. Uznał, że jeśli mężczyzna straci cały swój majątek, wówczas zwróci się przeciwko Stwórcy. Bóg, przekonany o niezłomnej wierze Hioba, powierzył szatanowi władzę nad jego dobrami. Kilka dni później w domu Hioba zjawił się posłaniec z wiadomością, że Sabejczycy ukradli oślice i woły. W chwilę później zjawili się kolejni słudzy, mówiąc, że ogień strawił stada owiec, a Chaldejczycy uprowadzili wielbłądy i pomordowali służących. W tym samym czasie wichura zniszczyła dom najstarszego syna mężczyzny, w którym zginęły wszystkie jego dzieci. Zrozpaczony Hiob rozdarł swoje szaty, ogolił głowę i pokłonił się, błogosławiąc imię Boga, który mu wszystko dał i wszystko zabrał. Jakiś czas później szatan ponownie stanął przed Bogiem, który zapytał go o Hioba, zapewniając, że nawet po stracie majątku pozostał on mężem prawym, sprawiedliwym i bogobojnym. Szatan odparł, że człowiek odda wszystko za swoje życie i zasugerował, że Hiob zwróci się przeciwko Bogu, jeżeli Ten dotknie jego ciało chorobą. Stwórca zgodził się na to i wtedy całe ciało Hioba pokryło się trądem. Żona, widząc to, zapytała, jak długo będzie trwał w swej prawości i poradziła, aby złorzeczył Stwórcy. Mężczyzna odrzekł, że zło, tak i dobro, należy przyjmować z ręki Boga. Na wieść o kolejnym nieszczęściu, zjawili się przyjaciele Hioba i na jego widok, zapłakali, rozdzierając szaty i posypując głowy popiołem. Usiedli wraz z nim na ziemi i spędzili tak w milczeniu siedem dni i siedem nocy. W końcu Hiob przemówił, przeklinając dzień swego urodzenia. Elifaz z Temanu, słysząc jego pełne żalu słowa, przypomniał mu, że zawsze pouczał i pomagał innym, a teraz sam jest słaby i strwożony. Zaczął zastanawiać się, czy Hiob nie popełnił jakiegoś grzechu, ponieważ Bóg nigdy nie zwracał się przeciwko ludziom sprawiedliwym i bogobojnym. Poradził, aby zwrócił się do Stwórcy, błagając o cud i uleczenie. Hiob wyjaśnił, że jego słowa były nierozważne i podyktowane ogromem nieszczęść, jakie na niego spadły. Obawiał się gniewu Boga, lecz pragnął jedynie zakończyć swą udrękę, prosząc o śmierć. Bał się, że nie starczy mu sił, aby przetrwać to wszystko. Chciał mówić o swej niedoli, nie wiedział jednak, w jaki sposób zgrzeszył i dlaczego Bóg odwrócił się od niego. Bildad ze Szuach zasugerował, że może synowie Hioba zgrzeszyli i za to zostali ukarani. Radził, aby przyjaciel błagał Boga o łaskę, a jeśli był czysty i niewinny, to Stwórca będzie nad nim czuwał i napełni jego usta radością. Hiob przyznał mu rację, podziwiając potęgę Boga, ale nie miał pewności, że Stwórca wysłucha jego błagania. strona: - 1 - - 2 - - 3 -
Księga Koheleta, obok Księgi Hioba, zaliczana jest do tekstów mądrościowych, inaczej dydaktycznych, Starego Testamentu. Analizy językowe wykazały, że powstała najprawdopodobniej pod koniec III lub na początku II wieku p.n.e. w kręgach związanych ze Świątynią Jerozolimską. Znaczenie tytułu. Kohelet nie jest imieniem własnym
III. Księga Hioba. W ziemi Hus (na granicy Arabii i Idumei) żył mąż dostojny, pobożny, poważany i bogaty, imieniem Hiob. Miał siedmiu synów i trzy córki. Wtem, z dopuszczenia bożego, spadać nań zaczęły klęski jedna po drugiej. Powód do tego dopustu przedstawiony tu został w sposób następny: Dnia jednego się zeszli niebiescy synowie, Przed tronem wiekuistym cześć składać Jehowie. Wrychle do nich i szatan, śledzca świata, zdążył. — Skąd idziesz? — Pan zapytał. — „Ziemię-m wszerz okrążył“. — „Nie widziałeś Hioba, — rzekł Pan, — mego sługi? Zaiste jemu równy nie zrodził się drugi, Szczery, prosty, pokorny, bliźnim dobroczynny, Choć mię często skłaniałeś, by cierpiał niewinny. — Na to szatan: „Czyż on się darmo ciebie lęka? Czyż go nie błogosławi, nie broni twa ręka? Kwitnie mu dom i stada igrają po łanie; Lecz weź mu, co ma, ujrzysz, jak wiernym zostanie“. I rzekł Pan: Wszystko, co ma, daję pod twą wolę, Na niego tylko ręki ściągnąć nie dozwolę. Istotnie wkrótce potem wrogowie zabrali Hiobowi cały dobytek, piorun zabił stada i czeladź, wicher gwałtowny zwalił dom, w którym biesiadowali synowie i córki, i o śmierć ich przyprawił; wreszcie straszliwa choroba całe ciało Hiobowe pokryła wrzodem okropnym. Zniósł to wszystko w pokorze mąż sprawiedliwy i dał nawet naukę żonie, która szydziła z jego pobożności. — Przybyli do niego trzej przyjaciele: Elifas, Bildad i Sofar; nie poznali go; okryty strasznemi ranami siedział na kupie gnoju, skorupą oskrobując ropę. Siedem dni i siedem nocy siedzieli przy nim, nic nie mówiąc, głowę swoją prochem posypawszy. Wówczas Hiob głęboko odczuł ból życia i przeklął dzień swego urodzenia: Przeklęty ów dzień, gdym na świat przychodził, I noc, co rzekła: człowiek się narodził. Niech ten dzień wieczne przyodzieją chmury, Niech Bóg o niego nie zapyta z góry, Niechaj go żaden promień nie doścignie, Niech na swą czarność jak na grób się wzdrygnie. Po co mię pierś karmiła, trzymały kolana? Byłby mi pokój został i noc nieprzespana; Razem z królami spałbym do tej chwili, Co groby swoje w chmury powznosili, Razem z możnymi, co skarby władali, Co i dom śmierci złotem zasypali, I jabym zniknął jak płód niedojrzały, Dzieciom podobien, co świata nie znały.... I po co jam się urodził?... Mnie dokoła Bóg ogrodził.... Łzami roszę pożywienie, Skargi płyną jak strumienie, Okropność ściga mię wszędzie; Czego się lękam ... przybędzie. Wiecznie wzdycham za pokojem, A drżeć przeznaczeniem mojem. ............ Przyjaciele zamiast pocieszać, czynili mu zarzuty srogie i domyślali się w przeszłości jego grzechów, za które go Bóg obecnie ukarał. Hiob jest przekonany o swej niewinności i widzi w ciągłem cierpieniu przeznaczenie ludzi: Bojem jest życie człowieka, Dniem najemników dni jego pracy, Jako niewolnik na spoczynek czeka, A najemnik na dzień płacy: Tak na mnie teraz padły złe miesiące I nocy smutkiem ciężące. Do snu idąc czekam rana, Że mi przecie ulgę wróci, Że mi boleść moją skróci, Noc przeminie nieprzespana, Ni poranek cierpień skróci.... Za cóż się pastwisz nad nędzną ofiarą? Wszak mój żywot tylko parą: Raz mi naciśniesz powieki, A już ja ziemi nie ujrzę na wieki. Widzący będą szukać mię oczyma, Ty szukać będziesz, ale mnie już niéma. Jako się obrok rozprasza i ginie, Tak człowiek znika w cieniów krainie. Więc też mym ustom nie wzbronię; Niech duch, co cierpi, wyzionie.... Syt jestem życia, krótkie już dni moje, Czemuż się srożysz nade mną? Wszakżem ja parą nikczemną. Odwróć, odwróć, oczy twoje! Czemże jest człowiek, że się tak wielmożysz, Potęgą twoją nań srożysz, Że mię szukasz z wschodem słońca I na chwilę nie porzucisz, Śledzisz i dręczysz bez końca. Nigdyż ode mnie tych oczu nie zwrócisz? Com ci zawinił, ludzi śledzicielu, Ja nędzarz pośród cierpienia bez celu, Ja ciężar sobie samemu? Mogęż być wrogiem tobie, potężnemu? Wszak ja proch jestem; ty rzucisz oczyma, Szukać mię będziesz — a mnie już nié ma. ............ Mocny w swej sile, w przedsięwzięciu stały, Któż się mu stawił i kto wyszedł cały? On góry zniesie, a żadna z nich nie wie, Że on je zniszczy w swym gniewie, Drżącą ziemię z miejsca ruszy I posady jej pokruszy. On sam rozciąga niebios przestworza I chodzi po wałach morza; Przykaże słońcu i słońce nie wstanie I gwiazdom zamknie mieszkanie.... Któż się mu oprze, kto mu odpowie? Drżą przed nim ziemscy panowie. A ja, któż jestem, bym prawo z nim czynił, Abym z nim wchodził w rozprawę? Milczałbym przed nim, choć dobrą mam sprawę; Łaskibym prosił, choć-em nie zawinił. A choćby moje słyszał wołanie, Do rozmów ze mną nie stanie, W chmury się na mnie uzbroi, Tysiące ran we mnie złoży, Duszę goryczą napoi, Tysiącem cierpień zatrwoży!... Pójdę na siłę — cóż z mocnym dokażę? Pójdę do prawa — gdzież na niego sędzie? Choć ja bez winy, on przecież mię skarze, Choć prawo za mną, on mym sędzią będzie, Choćbym sam jak śnieg był biały, On mię w kał wmiesza i tak ohydzi. Że się mną moja szata obrzydzi. Ach! i dni moje jako goniec miną I znikną, próżne słodyczy, Śpieszą jak łódź między trzciną, Jako orzeł ku zdobyczy.... O! jak mi tęskno w tem ciele! ............ Lecz kiedy mi ten wyrok już był boży, Wszak i tak rychło mój koniec obaczę, Niechże swój pocisk choć na chwilę złoży, Niech wolniej nieco nad sobą zapłaczę, Zaczem pójdę, skąd nie cofnę kroku, W krainy wiecznego mroku. Tam już dla mnie noc bezpieczna, Bo niezawodna i wieczna; A tu w południe noc mamy, Tu się bez ładu błąkamy, Zwodne światełek promienie, A istotne nocy cienie.... O jakże smutne życie śmiertelnika! Skąpa dni liczba w goryczy mu płynie, Jako kwiat zejdzie i minie, Jako cień leci i znika.... Drzewo, gdy zostanie ścięte, Jeszcze mieć może nadzieję, Że w gałązkach rozwinięte Na nowo zazielenieje: Jeśli korzenie w ziemi wysuszone, Jeśli pień jego na proch się roztoczy, Wnet, gdy je wonny deszcz zmoczy, W nowych gałązkach zakwitną zielone. Lecz gdy śmierć złoży człowieka, Cóż mu zapewni byt przyszły? Oto z morza wody wyszły, W spiekłych polach wyschła rzeka, On leży, grobli nie rzuci, Już chmury deszczu nie leją, Już się i nieba starzeją, A jego nikt nie ocuci. Obyś mię ukrył gdzie w cieniów krainie, Obyś mię ukrył, aż gniew twój przeminie; Wtenczas o mnie wspomnij sobie, Wtenczas mi, wtenczas wytknij zawód nowy. Ale ach! złożony w grobie Nikt już nie podniesie głowy. ............ Gdy z znikłym dla mnie światem nic nie dzielę, I już w ciemności łoże sobie ścielę, Zgnilizno, mówię, tyś jest moim światem, Robactwo matką i siostrą i bratem! I po cóż jeszcze mam żywić nadzieję, I kto mi powie, gdzie ona dośpieje, Tam do ciemnego pójdzie za mną lochu, Tam z nią pospołu odpoczniemy w prochu. ............ I na cóż mi się przydało, Jak zwierzę w zębach unosić me ciało I w ręku życie jako skarb ukrywać, Czegóż ja mam się spodziewać? Czy dłużej, czy krócej żyję, Wszak wiem, że on mię zabije. Jabym chciał tylko powiedzieć mu w oczy, Że mnie niewinnie tak tłoczy.... A więc niech każdy z was słucha, Śmiało niech mi staną sędzie; Co powiem, przyjmcie do ucha, Wiem, że prawo za mną będzie; Niech więc wystąpi, kto wie na mnie winę, Gdy mu zamilknę, niech zginę. Dwie tylko, Boże, mam do ciebie prośby: Zdejm ze mnie rękę i usuń twe groźby: Wtenczas odpowiem: ty badaj; Lub mnie daj pytać, a ty odpowiadaj. Jehowa z głębi ciemnej chmury odpowiada Hiobowi, wskazując słabość człowieka wobec wszechpotęgi boskiej i nieroztropność roztrząsania wyroków jego: Któż jest, który bezrozumnie Śmie wikłać moje układy?... Opasz twe biodra, jak mąż zbliż się ku mnie, Ja pytać będę, ty wskaż twoje rady. Gdzie byłeś wtedy, gdym ziemię zakładał? Powiadaj, kogom się radził; Powiedz, kto jej długość nadał, I kto po niej wszerz prowadził? Na czem oparł jej posady, Kto jej założył kamień węgielny, Gdy mu aniołów poczet nieśmiertelny, Gdy mu gwiazd samych śpiewały gromady? Kto zawarł morze w warownem korycie, Kiedy się z matki łoża wyrywało, Kiedy chmurę za powicie, A mgłę za odzienie miało? Gdy mu rozmierzyłem tamy, Warowne-m naznaczył bramy, Rzekłem: tu kres twej drogi, Nie postąpisz za te progi! Powiedz, gdzie do światła ścieżka? Powiedz, kędy ciemność mieszka? Czyjeż to oczy obłoki zliczyły? Kto z chmur żywota deszcz sączy, Że z bryłą spłyną się bryły, A proch jak kruszec się łączy?... Alboś ty widział śniegowe zapasy, Czyliś poznał skarbiec gradów, Który na ciężkie zachowuję czasy, Na czasy zbrojnych napadów? Kto bywa ojcem powodzi, Kto wydaje krople rosy, Czyje łono lód urodzi? Kto mrozem iskrzy niebiosy, Kiedy pod lodem ukryją się morza, Jak kamień morskie stwardnieją przestworza? Czy ty ułowisz lwice ze zdobyczą, Albo nakarmisz lwięta, kiedy ryczą, Albo leżąc przed jaskinią, Na zwierza zasadzki czynią? Czyli przez ciebie koń życiem natchniony? Kark jego w piękny włos otoczon grzywy, Jako szarańcza przesadza zagony I nozdrzem parska dla wrogów straszliwy, Rwie grunt kopytem, siłą wesoły, Tętniąc rzuca się na wrogi, Rżeniem natrząsa się z trwogi, Nie drży, gdy błyśnie miecz goły, Nad nim poświst strzał szeleszczy, Szabla błyska, tarcza chrzęszczy, Piaski wyrywa, strzyże uszyma, Trąbę posłyszał, już miejsca nie trzyma, Trąba głośniejszy znak dała, Już się puścił, jako strzała; Wietrzy zdala boju szyki, Głosy wodzów, wojsk okrzyki. Czyliś ty drogi naznaczył sokoła, Że on na południe leci, Czy twój głos orła ku obłokom zwoła, Aby na skałach słał gniazdo dla dzieci? Na skałach mieszka wysoko, Tam twierdzę swoją zakłada, Zdala mierzy jego oko, Jako strzała na łup spada, Krwią napawa swoje dzieci, Gdzie trup leży, tam przyleci. Lub czyli wodą krokodyla zdradzisz, I ozór ściśniesz mu liną, I nozdrza przekolesz trzciną, I za żelazną obręcz poprowadzisz? Lub czyli płacząc, będzie płakał szczerze, I skomleć, jakby zawinił, Czy z tobą wejdzie w przymierze, Byś go twym sługą uczynił? Czyż go dłoń twoja jak ptaszka uchwyci, Dziewicom k’woli uwiąże na nici; Czy go czarami przywabisz do dołu, Gości nim twoich uraczysz u stołu? Czyli go przeszyjesz grotem, Niewód na głowę zarzucisz? Ściągnij nań rękę, już potem Do walki z nim nie powrócisz. Patrz na jego uzbrojenie: Kto zwlecze z niego odzienie I kto śmiały ściągnie ręce Ku jego dwojnej paszczęce? Kto jego gardło rozczepi, Gdy straszne zęby najeży? Grzbiet jego jak dach puklerzy I łuska z łuską się lepi. Ogień bucha z jego pary, Oko jako ogień błyska, Z paszczy kłębem miota żary, Gdy parska, iskrami pryska, Jak z naczynia wary wrzące, Z nozdrzy jego dym się wali, Dech jego węgle rozpali. W karku jego siła siedzi, Przed nim strach zatacza koła; Ciało ulane jak z miedzi, Piorun go wstrząsnąć nie zdoła. Gdy się dźwignie, drżą mężowie, Pierzchną, gdy na brzegu lęże. Miecz nie utkwi w jego głowie, Grot, ni oszczep nie dosięże. Stal się na nim jak źdźbło kruszy, Żelazo, jak próchno drzewa, Pocisk procy jako plewa, Sto żagli z miejsca nie ruszy, Źdźbłem zowie dzidę morderczą, Natrząsa się twojej sile, Pod spodem kolce mu sterczą I bruzdy orze po ile. W końcu Jehowa wprost się zwraca do Hioba, mówiąc: Chcesz-że jeszcze prawom przeczyć. I dziełom moim złorzeczyć? Jeśli mnie równym się szczycisz, Czemuż piorunów nie chwycisz? Przyodziej się majestatem, Nad zlęknionym wznieś się światem, I zatop w gniewu powodzi Wszystko co z granic wychodzi — Spraw, niech się dumny zapadnie, Wiecznie przykowaj go na dnie, Wtenczas ja cię będę sławił, Żeś dzieła przeważne sprawił. (K. Brodziński). Dla szczerości jednak Hioba, przebacza mu, a robi wymówki jego przyjaciołom; każe im złożyć ofiary, a Hiobowi błagać go za nich. Hiob powrócił do zdrowia i majątku, doczekał się siedmiu synów i trzech córek, żył jeszcze lat 140. — Szatan odszedł zawstydzony.
Materiał zawiera: zdjęcie, 5 obrazów, 48 ćwiczeń – w tym 13 ćwiczeń interaktywnych, słowa kluczowe. Czy cierpienie ma sens? Historia Hioba. Materiał składa się z sekcji: „Cierpienie Hioba" – w tym tekstów: Zenon Ziółkowski „Najtrudniejsze stronice Biblii", Kazimierz Bukowski „Biblia a literatura polska.
Wszystkie zawarte w Biblii opowieści zawierają jakieś ponadczasowe przesłania dotyczące życia ludzkiego, lub wartości rządzących nim; to właśnie jest uniwersalność; przypowieści wyraźnie mają na celu przekazanie jakiś wartości, gdyż ograniczono w nich do minimum opis realiów, fabuła, choć może być rozbudowana, jest raczej schematyczna - to wszystko sugeruje inny cel, niż tylko opowiedzenie historyjki o jakimś zdarzeniu. Księga Hioba - Jest to księga mądrościowa (dydaktyczna). Powstała ok. V w. Jest niejednorodnie gatunkowa: rozpoczyna się i kończy narracją, całość jednak wypełniają monologi i dialogi. Jest ona próbą pokazania cierpienia nie zawinionego, próbą wytłumaczenia, że cierpienie nie zawsze jest karą za grzechy, że jest integralną częścią ludzkiego życia. Sam Hiob jest prawdopodobnie postacią historyczną, wspomina o nim Ezachiel jako o \"mężu sprawiedliwym”. Żył w kraju Hus, był najbogatszym i najszlachetniejszym człowiekiem Wschodu szczęśliwym ojcem siedmiorga synów i trzech córek. Wiernym i sprawiedliwym czcicielem Boga (zło złem i dobro dobrem nazywał), prawym (solidnym, uczciwym) i bogobojnym (dobrym, bojącym się Boga) Szczerze czcił Go i ufał mu bezgranicznie. Swoim życiem udowodnił celowość wiary, oraz sensowność istnienia cierpienia w życiu. Bóg szczycił się swym wiernym i kochającym go sługą. Szatan uważał jednak, że Hiob tak naprawdę jest słaby i w sytuacji wielkiego cierpienia opuści Boga. Jednak mylił się. Bóg by mu to udowodnić poddał Hioba straszliwej próbie. Pozbawił go majątku oraz dziesięciorga dzieci, dotyka go trąd, lecz jest on cały czas wierny Stwórcy. Kiedy przychodzą do niego przyjaciele i wytykają mu iż ponosi karę za swe czyny on rzecze:„Pouczcie mnie, a zamilknę, wytłumaczcie mi w czym zbłądziłem!(...) Czy jest jaka nieprawość na moim języku? Czy moje podniebienie nie wyczuje tego co zdrożne?” Hiob narzeka na swój los, ale mimo to nie poddaje się w swej wierze, nadal ufa Bogu i jest mu wierny. Kiedy zabrano mu jego majątek i kiedy zginęły jego dzieci „ Hiob wstał i rozdarł szaty swoje, i ogoliwszy głowę, upadłszy na ziemię, pokłonił się, I rzekł : nagom wyszedł z żywota matki mojej i nago się tam wrócę: Pan dał, Pan odjął: Jako się Panu upodobało, tak się stało: niech będzie imię Pańskie błogosławione . W tym wszystkim nie zgrzeszył Job usty swymi i nic głupiego nie wyrzekł przeciw Bogu. Przyjął swój los pokornie: \"Nie zgrzeszył, nie przypisał Bogu nieprawości\" - mówi Biblia. Nie mógł pogodzić się z tym, że mimo braku winy spotkało go takie nieszczęście. Przechodzi wiele stanów duszy (pokora, brak nadziei, rezygnacja, gotowość na wszystko, uczucie klęski, rozpaczy, poczucie niesprawiedliwości), którym jednak przeciwstawia prawdy rozumu (\"Bóg dał...\", wszechmoc, potęga Boża, czuje niższość swoją). Przez cały czas zadaje wiele pytań, które mają dać wyjaśnienie obecnego stanu i znaleźć pomoc. Hiob przez cały czas był pewien, że to co mu się dzieje ma jakiś większy sens. I miał rację. Bóg chciał szatanowi udowodnić wiarę swojego ludu na przykładzie właśnie owego męża. Problemy, złorzeczenia żony i zarzuty przyjaciół trwały. Gotów był stanąć przed obliczem Stwórcy i dowiedzieć się prawdy o sobie. Buntując się przeciwko swemu losowi, nie przyznając się do żadnych grzechów, nigdy nie obraził Boga Jednak na końcu uniża się w swej pokorze, a także odzyskuje w dwójnasób wszystkie swoje utracone rzeczy. Efektem takiego postępowania jest dla niego życie piękniejsze i lepsze od tego, które stracił. Wynika z tego, iż warto być niewinnym, bezgrzesznym i wiernym Bogu, gdyż niewinność nie przynosi wolności od cierpienia, lecz daje spokój w cierpieniu. Jest przykładem człowieka nie tracącego nigdy honoru i swej wiary. \"Pielęgnuje\" mimo wszystko te uczucia, które wiążą się z jego Bogiem. Jest wierny swoim ideałom. Jest więc symbolem cierpliwości w cierpieniu, uważania wiary za nadrzędną sprawę w życiu człowieka. Trzeba pamiętać jednak, iż cierpienie nie musi wcale być karą za grzechy, mogą doznawać go również ludzie prawi, szlachetni i uczciwi; ma czynić ono człowieka bardziej ludzkim, wyrozumiałym i lepszym; jeżeli jest niezawinione, to nie dręczą go wyrzuty sumienia i ze spokojem może znosić swój los i żywić nadzieję na lepsze jutro. Hiob prezentuje heroizm etyczny, jedną z podstawowych cech która winna być nierozłączna człowiekowi. W kulturze europejskiej istnieje przede wszystkim jako znak cierpienia i godności. Jego dramat jest osobisty, pełny realnych i ponadczasowych prawd. Księga przedstawia swoistą rozprawę sądową nad naszym Bohaterem, która ma wszystkie cechy dramatu ,jako gatunku literackiego.
Wypowiedź na temat O cierpieniu niezawinionym - Hiob na podstawie Biblii. „Księga Hioba” porusza problem cierpienia. Hiob, główny bohater, mimo wzorowego życia, zostaje ciężko doświadczony przez Boga. Stwórca wystawia jego wiarę na próbę. Hiob traci majątek, umierają jego dzieci, jego samego dotyka ciężka choroba – trąd.
Hiob jest bogatym i szczęśliwym człowiekiem. Mieszka w krainie Uz. Posiada dużą rodzinę i wielki majątek. Hiob jest wierny Bogu, nie posiada na swym sumieniu żadnych grzechów. Któregoś razu szatan staje przed Bogiem. Bóg pokazuje mu Hioba i opowiada o tym, jak jest dumny ze swego sługi. Szatan mówi, że Hiob jest wierny Bogu, ponieważ Ten obdarzył go szczęściem. Mówi, że jeżeli Hiob stracił to, co ma, na pewno przekląłby Stworzyciela. Bóg zakłada się z szatanem i pozwala wypróbować wiarę Hioba, zastrzegając, by szatan nie odebrał mu życia. W ciągu jednego dnia do Hioba docierają cztery wiadomości. Są to wieści straszne – zawiadomienie o utracie majątku, śmierci sług i, co najgorsze, śmierć dziesięciu dzieci Hioba. Zrozpaczony człowiek rozdziera swe szaty i goli głowę, wciąż jednak chwali Stworzyciela. Szatan zsyła na niego trąd. Żona Hioba wyrzuca mu jego wiarę w Boga, uważa że powinien Go przekląć, jednak Hiob nie poddaje się. Uważa, że skoro akceptował szczęście, jakie zesłał mu Bóg, powinien też zaakceptować nieszczęście, jakie otrzymuje. Do nieszczęśnika przybywa trójka przyjaciół - Elifaz, Bildad i Zofar. Przez siedem dni towarzyszą Hiobowi w milczeniu, wyrażając w ten sposób swój szacunek dla jego cierpień. Siódmego dnia Hiob odzywa się i przeklina dzień, w którym się narodził. Porównuje życie i śmierć do światła i ciemności: jego narodziny były spowite w ciemność, ponieważ życie - światło - jedynie potęgują cierpienie. Elifaz odpowiada na to, że Hiob, chociaż pocieszał innych ludzi w ich cierpieniu, tak naprawdę nie mógł zrozumieć tego, co ich dotyka. Mówi, że cierpienie Hioba musi wynikać z jakiegoś grzechu, którego się dopuścił, i nakazuje mu czynić pokutę przed Bogiem. Zofar i Bildad zgadzają się z jego zdaniem. Zofar mówi jeszcze, że grzech, jakiego dopuścił się
hCRLNGw. oo7i98a3eq.pages.dev/81oo7i98a3eq.pages.dev/25oo7i98a3eq.pages.dev/81oo7i98a3eq.pages.dev/21oo7i98a3eq.pages.dev/90oo7i98a3eq.pages.dev/68oo7i98a3eq.pages.dev/87oo7i98a3eq.pages.dev/57
o czym jest ksiega hioba